Hej!
Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o kremie, balsamie czy też jak uważa producent jedwabie do ciała, który ma nadać naszej skórze piękny złocisty odcień oraz zamaskować wszelkie niedoskonałości. Jakie mam zdanie na temat tego produktu? Zachwycił mnie czy zawiódł? Zapraszam do recenzji :)
Informacje na opakowaniu:
Zapewnienia producenta:
Opakowanie:
Skład:
Efekt na dłoni:
Moja opinia/działanie:
Opakowanie produktu bardzo mi się spodobało od początku, to w sumie ono zdecydowało, że sięgnęłam po ten kosmetyk ;) Chwytliwa nazwa oraz obietnice producenta dopełniły całości. Opakowanie delikatne jakby satynowe w pięknych kolorach fioletu (który uwielbiam!) czekało grzecznie kilka miesięcy w mojej szafce z kosmetykami, aby zabłysnąć wiosenną porą. Jak zawsze na pierwszy ogień w mojej ocenie poszedł zapach. Piękny, słodko-kwiatowy, ale nie przesadzony. Bardzo przypominający drogie perfumy, utrzymujący się długi czas na naszej skórze. Konsystencja jedwabiu (?!) trochę mnie zawiodła, biała średnio gęsta maź z białymi drobinkami, które wyglądały jakby produkt się "zwarzył" i nie nadawał się do użytku. Po rozsmarowaniu na skórze nagle biały odcień znikał wraz z drobinkami pokrywając równomiernie skórę jasno beżowym odcieniem idealnie wpisującym się w tonację mojej skóry. Niestety, jestem posiadaczką nóg z licznymi, widocznymi naczynkami lub żyłkami z którymi kosmetyk nie dał sobie rady ( a według producenta powinien) I tak później czytając sobie te 10 zapewnień producenta mogę zgodzić się tylko z trzema, może z czterem stwierdzeniami w tym jednego nie jestem w stanie sprawdzić sama (filtr UV). Kosmetyk z Bielendy nawilża naszą skórę i owszem sprawia, że staje się gładka w dotyku oraz trochę lepiej wygląda. Nie maskuje całkiem niedoskonałości typu "pajączki " czy siniaki, przynajmniej w moim przypadku. Traktowałam go jako pięknie pachnący balsam do ciała, który niestety szybko się skończył. Pokaźna tuba okazała się bowiem w połowie prawie pusta, informacja na opakowaniu 150 ml jakoś dopiero później przykuła moją uwagę, bo byłam przekonana, że produkt ma pojemność 200 lub nawet 250 ml (sugerowałam się wielkością opakowania).
Podsumowując:
Fajny balsam o bardzo pięknym zapachu, niestety nie maskuje całkiem niedoskonałości a jedynie delikatnie nadaje troszkę bardziej beżowy odcień naszej skórze. Producent troszkę pofantazjował jeśli chodzi o swoje zapewnienia co do tego kosmetyku ;)
Miałyście może ten kosmetyk?
Jakie macie zdanie na temat takich kosmetyków 10 w 1?
Pozdrawiam,
Justyna
Lubię większość rzeczy od Bielendy:)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - nowy post :)
Nie miałam go jeszcze nigdy ale lubię produkty Bielendy, szkoda, że nie wyrównuje tak do końca kolorytu ale plus za to, że troszkę poprawia wygląd skóry :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Bielenda robi się coraz bardziej modna :) Ciekawy blog - dodałam do obserwowanych! melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńa o tym to jeszcze nie słyszałam cudaku:D
OdpowiedzUsuńŚlicznie się prezentuje z tymi drobinkami :)
OdpowiedzUsuńAch, w przypadku chyba większości kremów BB to producenci fantazjują :D Już dawno zrezygnowałam z tego typu kremów, bo żaden się dobrze nie sprawdzał :( Fajna, rzetelna recenzja :) Miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
miałam jego próbkę tylko :) myślę że w okresie letnim jest ok dla lekkiego wyrównania :)
OdpowiedzUsuńJa się na ten produkt nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńA zastanawiałam się nad tym produktem, bo wybieram się na wesele, myślałam, że ładnie 'wymodeluje' niezbyt opalone nogi, a tu proszę... Chyba jednak zrezygnuję ;) Dobrze, że znalazłam ten wpis!
OdpowiedzUsuńMiałam, ale był bardzo średni i na pewno nie kupię więcej;/
OdpowiedzUsuńNie lubię, kiedy producent obiecuje więcej, niż daje.
OdpowiedzUsuńJak to zwykle bywa z kosmetykami 10w1 obiecują na wyrost. I po co? Koniec końców rozczarowują bardziej niż te bez nadmiernych obiecanek.
OdpowiedzUsuń