Cześć :)
Dzisiaj post z aktualizacją moich włosów w miesiącu lipcu, ale tak na prawdę podobnie traktuję swoje włosy już od ok. dwóch miesięcy z małą lub większą zmianą w kwestii kosmetyków. Moja pielęgnacja włosów opiera się w tym momencie na kilku zasadach, które przestrzegam (jak tylko mój wolny czas mi na to pozwala) olejowanie-odżywianie przed i po myciu- zabezpieczanie. Jeśli jesteście ciekawi co od jakiegoś czasu ląduje na moich włosach oraz jak poradziłam sobie z przejściowym przesuszeniem moich włosów to zapraszam do dalszej części wpisu :)
Kosmetyki, które aktualnie stosuję przedstawię Wam w kolejności w jakiej je stosuję :)
Na początek dzień przed planowanym myciem włosów ( włosy myję teraz zawsze rano) wcieram w skórę głowy wcierkę Jantar z Farmony. Genialnie sprawdza się na moich włosach sprawiając, że szybciej rosną a także wypadają w mniejszej ilości.
Na długość włosów nakładam w zależności od nastroju albo olejek z W&B albo Alterra, obydwa bardzo lubię i świetnie działają na moich włosach. To dzięki nim w dużej mierze udało mi się zregenerować moje przesuszone włosy. Odkąd wróciłam znów do regularnego olejowania włosy są bardziej odporne na moje ewentualne szaleństwa z prostownicą czy suszarką.W międzyczasie olejowałam też włosy olejkiem Alterra do masażu (recenzja tutaj) , również bardzo miło go wspominam i z pewnością kiedyś do niego wrócę, W/w olejki ślicznie pachą dlatego nakładam ich wieczorami z ogromną przyjemnością na suche włosy, mam wrażenie, że lepiej wtedy działają :)
Rano po przebudzeniu moczę włosy letnią wodą a następnie nakładam na włosy, aby zemulgować olej, Kallosa Pro-tox. Ostatnio wczytałam się w skład i zorientowałam się, że to dawka protein, dlatego nie wiem, czy nie ograniczę jego używania, choć jak na razie nie zauważyłam, aby robił krzywdę moim włosom nakładany co 2 dzień. Może to kwestia tego, że nakładam go do zemulgowania oleju na ok. 10-15 minut przed myciem?
Kolejnym krokiem w mojej pielęgnacji jest w końcu mycie włosów szamponem. W tym celu przerzuciłam się na "te z łagodniejszym składem", ponieważ teraz w lecie myję włosy znacznie częściej i szampony z silniejszymi detergentami powodowały przesuszenie moich włosów i podrażnienie skóry głowy. Kosmetyki Alterra spisują się bardzo dobrze i w planach mam wypróbować każdą wersję. Z tych dwóch jestem większą fanką papai i bambusa, ale to chyba w kwestii zapachu, bo w działaniu są dla mnie podobne, Bardzo dobrze radzą sobie ze zmyciem oleju z moich włosów a także nie powodują szybszego przetłuszczania się ich, nie powodują także powstawania kołtunów.
Po umyciu pora na odżywianie moich niesfornych kosmyków. Całkiem przypadkiem będąc kiedyś w Naturze przypomniałam sobie o moim ulubieńcu z początku włosowej przygody. Kallos Blueberry nigdy mnie nie zawiódł, po nim włosy zawsze są dobrze nawilżone,odżywione, wygładzone, zdyscyplinowane i grubsze (bardziej mięsiste?!).
Przedostatni kosmetyk, który nakładam na włosy to ( w chwili pisania posta już wykończony) Natura Siberica żel rokitnikowy, który chroni nasze włosy przed działaniem wysokich temperatur. Żel starczył mi na długie miesiące użytkowania ( 7-8?), spisywał się bardzo dobrze, zabezpieczał moje włosy na długości i sprawiał, że były bardziej proste. Kiedyś przy okazji moich internetowych zakupów myślę, że sięgnę po niego ponownie. A teraz chyba bez większych eksperymentów sięgnę po równie sprawdzony, aczkolwiek mniej spektakularnie działający Marion termoochrona w mgiełce lub serum.
Na sam koniec już po wysuszeniu moich włosów nakładam na końcówki olej śliwkowy z Mazideł. Świetnie sprawdza się na moich włosach i dobrze zabezpiecza końcówki sprawiając, że dużo lepiej się prezentują i ślicznie pachną recenzja tutaj.
A tak prezentują się moje włosy w lipcu 2016 r.
Włosy prostuję okazjonalnie, zazwyczaj związuję je w wysokiego kucyka na czubku głowy lub zwijam w koczka. W rozpuszczonych włosach raczej nie daję rady chodzić, jak dla mnie jest zbyt gorąco ;) Aktualnie nie stosuję żadnej suplementacji :) Z pielęgnacji moich włosów wykluczyłam suche szampony, ponieważ negatywnie wpływały na moją cerę powodując wysyp :(
A jak mają się Wasze włosy w lipcu?
Pozdrawiam,
Justyna
Gdy urodzę chyba skuszę się na Jantar. Pewnie będą wychodzić garściami :)
OdpowiedzUsuńŚliczne masz włosy, a ten olejek z Alterry uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńśliczny kolor i dlugość:)
OdpowiedzUsuńPiękne włoski, ja też uwielbiam moje upinać w koczka :D
OdpowiedzUsuńi ja;D
UsuńU mnie Jantar nie dawał zbyt spektakularnych efektów jeśli chodzi o porost. Ale używało mi się go przyjemnie, bo włosy wizualnie fajniej wyglądały. Maski Kallos lubię, ale tej jeszcze nie miałam. Gęste masz włosy. Piękne są :)
OdpowiedzUsuńTę wcierkę właśnie kończę i też aktualnie myję włosy szamponem Alterra;)
OdpowiedzUsuńCo to za pojemność maski Kallos i gdzie można taką zdobyć? Litrowe słoje już mnie za bardzo męczą :l
OdpowiedzUsuńHair- protox ma 500 ml, blueberry 275 ml obie kupiłam w Naturze :)
UsuńNie widziałam jeszcze masek Kallosa o pojemności 500ml, dzięki :)
UsuńJa ostatnio się opuściłam z wcierką, zapominam o niej ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe włosy, ja mam te szampony od ponad roku, najczęściej kofeinowy i teraz mam migdałowy sensitive :)
OdpowiedzUsuńmoje 2 ulubione szampony z Alterry :D
OdpowiedzUsuńJa powinnam bardziej zadbać o swoje włosy, tymbardziej że są na etapie zapuszczania, a ostatnio sporo ich wypada. Ale jakoś nie mam do nich cierpliwości. Myje, psikam jakaś odżywką, której nie trzeba spłukiwać i związuje :) ale gdzie można nabyć tą odżywkę blueberry ?
OdpowiedzUsuń